czwartek, 19 maja 2016

10 powodów, dla których fajnie jest mieć bliźnięta!


     Jeśli panikujesz, bo właśnie dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży z bliźniętami… albo im bliżej porodu, tym bardziej ogarnia cię blady strach… w tej chwili PRZESTAŃ! Mam dla Ciebie zbiór argumentów, dla których posiadanie bliźniąt jest po prostu fantastyczne!


 

      Strach i przerażenie, a przede wszystkim głębokie przeświadczenie, że sobie nie poradzę - takie emocje targały mną, gdy dowiedziałam się o naszej podwójnej niespodziance. 
Minęło troszkę ponad pięć miesięcy od porodu i dzisiaj wiem: nie mogło mnie spotkać nic lepszego! Z każdym dniem znajduję coraz to nowy powód, dla którego na wieść o bliźniętach powinniście skakać ze szczęścia co najmniej pod sufit! Albo dwa sufity :D


1. PODWÓJNE SZCZĘŚCIE

Banał, pomyślisz. W tej ciąży słyszałaś to już tyle razy… ale serio. To uczucie, gdy rodzi się twoje własne maleństwo. Pamiętasz? Tą wszechogarniającą falę, która zmiata cały ból i wszystkie troski, wypełniając cię bezgraniczną miłością? Kojarzysz? To teraz wyobraź sobie, że przeżywasz to dwa razy - naraz, albo jedno po drugim. I nie musiałabym pisać już naprawdę nic więcej, ale… to uczucie matczynej dumy, gdy po raz pierwszy otworzy oczka… albo złapie cię za palec. A potem uśmiechnie się, przekręci na brzuch, podpełznie… na pewno wiesz, o czym mówię. I wyobraź sobie przeżywanie tego - raz za razem! Gdy jedno chwilowo nie robi niczego nowego - to z pewnością drugie szykuje dla ciebie cudowną niespodziankę. To jak życie na ciągłym haju :D



2. TA ULGA…

Mówimy o szczęściu… to musimy i o tym. Pamiętasz ten moment, gdy Twoje dziecko po raz pierwszy przespało noc? Albo gdy WRESZCIE usnęło po długim dniu pełnym niepokoju, gdy wisiało na Tobie - i piersi - cały boży dzień? Pamiętasz, że nogi się ugięły ze szczęścia i poczułaś nagle motyle w brzuchu? :D To wyobraź sobie takie uczucie - razy dwa! Tego się po prostu nie da opisać! A w końcu ten moment przyjdzie - do mnie przyszedł… po czterech, prawie pięciu miesiącach. Teraz maluszki śpią w nocy jak aniołki, odpukać!

3. ZAKUPY!

TAAAAAAAAK!

Rynek dziecięcych ubrań i akcesoriów jest pełen cudownie pięknych, boskich, innowacyjnych, ślicznych, uroczych i - zwykle niepotrzebnych ;) - przedmiotów. I nie, nie wmawiaj sobie, że Twoje pojedyncze dziecko potrzebuje kilku kompletów sztućców / kubków i miseczek / butelek / smoczków / ręczników / kocyków itp, itd. Dwie sztuki - na zmianę - wystarczą, trzy i więcej będą zawalać kuchnię i odbijać się czkawką, względnie wyrzutami sumienia. Ale przy bliźniętach… łoooo! Trzy, a nawet cztery sztuki będzie mało, bo jak podrzucisz do babci i zapomnisz odebrać, a jedno w zmywarce, to… zgroza! Dlatego pięć, kochani, pięć to dobry wybór! I już nigdy nie będziesz zastanawiać się, co lepsze, Skip Hop czy Bloomingville? Avent czy Suavinex?
Jeszcze lepsza zabawa czeka nas w sklepie z ciuszkami… ile to razy mówiłaś sobie: nie potrzebuję tyle. Przestań. Nie kupuj. Masz za dużo. Szafa się nie domyka.
A teraz nie ma opcji, by maluchy miały za dużo ubrań :D Po pierwsze: potrzebują dużo więcej.
Po drugie: dużo rzadziej będziesz prała, bo… nie będzie tyle czasu (o ile nie zainwestujesz w suszarkę - jak ja ;) )
Po trzecie: nie będziesz miała chęci wolnego czasu poświęcać na martwienie się, że za dużo kupiłaś. Tak rzadko doświadczysz przyjemności zakupów bez dzieci, że wydasz na nie całą pensję męża i nawet cienia wyrzutów sumienia nie uświadczysz. Zaręczam. Zatem...Body z Nexta czy z HM? Who cares.
Stestujesz oba!




4. CENTRUM UWAGI

O, to jest coś. Odkąd urodziłam, skupialiśmy na sobie uwagę wszystkich dookoła, począwszy od personelu szpitalnego. Jako bliźnięta - były dwa razy częściej badane, a ja jako podwójna mama - pod dwa razy czujniejszą obserwacją. Dwa razy częściej zaglądano do nas - a po minach pań widziałam, że chciały sobie czasem po prostu popatrzeć na dwa zawiniątka śpiące razem w jednym szpitalnym wózeczku :D
Do dzisiaj nie mogę wyjść na spacer, żeby nas ktoś nie zaczepił. Ile razy to już się za nas modlono, ile razy życzono wszystkiego dobrego, ile razy się zachwycano, aj! Nigdy nie byłam przesądna, ale tym razem aż korciło mnie, by te czerwone kokardki zawiesić ;) Co i rusz nas ktoś zatrzymuje, dzieci zaglądają do wózka, a mamy pokazują swoim dzieciom: Patrz, dwie dzidzie!
A ile zachwytów pod moim adresem, od których nic tylko puchnąć z dumy. Że dzielna, że wspaniała, że ogarniam i dokonuję niemożliwego. W oczach większości wydaję się być chyba Superwoman… dobrze, że nie widzą mnie w domu ;) Bo tu mi zdecydowanie bliżej do ChPD!

5. TARYFA ULGOWA

Oj, na bliźnięta i urwanie głowy z nimi można zwalić wszystko. Począwszy o zapomnianych rachunkach, przez mandat za parkowanie w niedozwolonym miejscu, albo choćby pierwszeństwo w kolejce do lekarza. Serio, nikt nie ma ochoty słuchać ryku na dwa głosy…
Nawet niektóre zwykłe, domowe obowiązki są mi odpuszczone - chwilowo. Jestem przypisana do "obsługi" najmłodszego tałajatstwa i nie muszę robić zmywarki czy znienawidzonych przeze mnie kanapek do szkoły. Gdy po powrocie do domu mąż zastaje widok godny Sodomy i Gomory, wystarczy jedno zwykłe, rozbiegane spojrzenie i już mam odpuszczone wszystkie grzeszki… z lenistwem na czele! ;)




6. PODWÓJNE DODATKI

Podwójne becikowe, poczwórna wypłata z ubezpieczenia - Twojego i męża, 500+. dłuższy urlop macierzyński.. oczywiście, są również podwójne wydatki, ale… Jak to mówią, lepszy rydz niż nic i dobrze, że chociaż jest coś, z czego można wydawać ;)

7. LUDZKA ŻYCZLIWOŚĆ

Niemiła pani na poczcie? Wredna nauczycielka? Złośliwy listonosz, któremu nie chce się pukać do drzwi i wrzuca awizo do skrzynki? Wszystkie te problemy zniknęły, odkąd mamy bliźnięta. Nie wiem, czy to kwestia litości, ale chyba nie - bardziej rozbrojenia, w które moje maluchy są wyposażone od urodzenia. Nikt nie odmówi ich prośbom. Gdy uśmiechną się - co czynią na zawołanie - po prostu nie ma zmiłuj :D

8. POTRZEBNA POMOC? OD RĘKI!

Na hasło: wymiękam! Od razu mam sztab chętnych do pomocy. Serio. Jakoś nie kojarzę, by było tak za każdym razem, gdy miałam pojedyncze maluchy. Teraz każdy czuje chyba, że jego pomoc naprawdę bywa nieoceniona. Gdy niemal płaczę do słuchawki, bo w młodych wstąpiło "zuoooo", mama natychmiast nadciąga i pomaga się wyspać lub po prostu uwolnić ręce. I to jeszcze z pomocą cioci! Po serii nieprzespanych nocy kochany mąż przynosi kawę do łóżka, bym nie musiała się gramolić z maluchami na dół tuż po przebudzeniu, tylko po to, by po prostu przejrzeć na oczy. Przyjaciele, znajomi, a nawet sąsiedzi oferują swoje usługi - i chociaż rzadko korzystam :D - to świadomość, że jest ktoś, kto się o nas troszczy, jest po prostu… boska!





9. TOTALNY LUZ

Wymuszony czy nie, to zdecydowanie luz charakteryzuje moje podwójne macierzyństwo. I chwała za to komu trzeba! Ustabilizowany rytm dnia, stałe pory posiłków, drzemek, kupek według szwajcarskiego zegarka? Nie ma opcji! Chociaż chciałam wszystko sobie zaplanować, myśląc, że będzie mi łatwiej… Szybko, jeszcze w malignie morfinowej uświadomiłam sobie, że to niemożliwe. Każdy z młodych robił, co uważał za słuszne, w swoim rytmie - jadł, spał, kupkał. Do dzisiaj wiele się nie zmieniło. Owszem, wstają i zasypiają na noc z grubsza o tej samej godzinie, począwszy od urodzenia, ale poza tym o harmonogramie możemy zapomnieć. Jestem dla nich na żądanie - karmienie, usypianie.. ale o dziwo nie jest mi z tym trudniej. Co ważne 0 nie spinam się, gdy jednego dnia pójdą spać godzinę później, w parku zamiast trzech godzin spędzę pół, albo w ogóle nie wyjdę na spacer. Nie stresuję się, gdy ich codziennie nie wykąpię i gdy karmień dobowo wyjdzie mniej. Płynę z prądem. Nadążam za bieżącymi potrzebami i przynajmniej nie ma we mnie tej okropnej frustracji, gdy z ustalonego wcześniej planu pozostają wióry… a niestety na tym się wielokrotnie sparzyłam, będąc mamą jednego oczka w głowie naraz ;)


10. DUMA

Wreszcie. Tutaj mam źródło mojej dumy. DAJĘ RADĘ! Już pisałam, że mnie podziwiają, a ja nie wiem, czemu. Bo naprawdę nie ma powodu. I nie ma po co. Nie potrzebuję tego, ale w głębi duszy… czuję się po prostu… zajebiście. Serio. Wchodziliście kiedyś na wysoki szczyt? Ja tak. Latałam z plecakiem po górach jak kozica i to uczucie, gdy weszłam na szczyt, pokonując własne ograniczenia… albo gdy doszłam do schroniska, zamęczona śmiertelnie prawie, głodna, spocona, spragniona… to uczucie nie może się równać z wieloma rzeczami. Ta duma z siebie, która rozsadza i daje takiego kopa do działania, że możesz zaraz lecieć na drugi szczyt… ta satysfakcja, to spełnienie, to przełamanie się, otwarcie na nowe możliwości, które płyną nie skądinąd, tylko ze środka…
A tu jednak się okazało, po dwudziestu latach, że jednak coś może się temu równać. Posiadanie bliźniąt to sztuka sprawnościowa nie łatwiejsza od wspinaczki wysokogórskiej. Jest lepsza od maratonów. Lepsza od szybkiej kariery w korpo. Nigdy nie ogarniałam takiego multitaskingu jak dzisiaj. Jestem specem od wszystkiego - i nawet sama siebie nie podejrzewałam o takie możliwości. Gdy trzeba - potrafię z tymi ryczącymi potworkami (momentami ;) ) pod pachą odkurzyć mieszkanie i upiec ciasto, bo przychodzą goście, przy okazji piorąc i wisząc na telefonie, załatwiając urodziny starszaka. Jako "siedząca" w domu obsługuję przecież wszystkie rachunki, awarie pieca czy neta, umowy, szkolne wycieczki, imprezy, koordynuję sprzątanie, pranie, zakupy. Do tego mam dwóch księciuniów, wymagających asysty niemal cały czas, więc czasem sama się sobie dziwię, że faktycznie puściłam ten przelew, chociaż serwis transakcyjny trzy razy mnie wyrzucał z braku aktywności - bo jedna kupa, bo druga, bo karmienie…


     Ciąża bliźniacza to tak wyjątkowa sytuacja, że nic, tylko się cieszyć z błogosławieństwa. Ale ja tak nie miałam. Dopóki, któregoś razu, nie spotkałam się z powiedzeniem:

Bliźnięta trafiają tylko do tych, którzy na nie zasługują. 


Jeśli nie poczułaś się dotąd wyjątkowo… to ten moment jest właśnie teraz. <3



Boskie Ubranka - www.boginieprzymaszynie.pl

~ P.


22 komentarze:

  1. Mam trzech synków i teraz marzą mi się bliźniaki. Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 To ja dziękuję, że do nas zaglądasz!

      Usuń
    2. Cudownie piszesz kochans😁 pozdrawiam ciotka Ewa

      Usuń
  2. hihi... przy Was az chce sie blizniaki ;) super powody, ja zazdroszcze Ci nr. 3 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak.. zgadzam się że wszystkim..
    A najbardziej z podwójną radością i dumą.
    Zdjęcia jak zawsze wymiataja;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Pani pogodę ducha i zazdroszczę gromadki dzieci.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :))) Jak tu się nie cieszyć, jak te moje dzieci takie są fajne :D

      Usuń
    2. Chłopaki są super:) Pozdrawiam serdecznie z Krakowa :)

      Usuń
  5. Jak będę miała jakieś ale do siebie czy dam radę i wogole to przeczytam jeszcze raz tego posta,albo najlepiej skopiuje i wydruk na lodówkę(przyszła wrześniowa mama dwóch chłopców)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana dasz radę! Nastaw się jak na wojnę - a może miło się rozczarujesz? :))

      Usuń
  6. Próbowaliśmy z mężem z Bliźniakami, niestety na początek jeden chłopak będzie :) Ale na jednym nie poprzestaniemy :)
    Patrząc na Twoja rodzinkę aż serduszko szybciej bije - GRATULUJE !!
    Mam takie pytanie czy mogłabyś napisać co wzięłaś dla maluchów i dla siebie do szpitala jak rodziłaś?
    Mam mętlik w głowie to moje pierwsze maleństwo nie wiem co i jak i ile..
    Z góry dziękuje i pozdrawiam całą rodzinkę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana już robiłam wyprawkową listę :) http://boginieprzymaszynie.blogspot.com/2015/10/wyprawka-dla-mamy-i-malenstwa-wg-pat.html
      Trzymam za Ciebie kciuki!

      Usuń
    2. Witaj, musiałam niechcący przegapić ;/ Dziękuje za link już patrze :*
      Buziaki

      Usuń
  7. Ja nieustannie Cie podziwiam, jestes moja bohaterka. Ja nadal nie umiem oswoic sie z mysla o blizniakach. Wydaje mi sie to takie nierealne. Teraz lezac na patologii spotykam inne mamy blizniakow i podziwiam niektore za spokoj i opanowanie. Ja panikuje. Nie wiem czy control freak jak ja sobie poradzi.
    Pozdrawiam Was cieplo Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poradzisz sobie. Ja uwielbiam mieć wszystko przemyślane i dobrze zorganizowane. :) A dałam radę i jestem bardzo szczęśliwą mamą :) Trzymam za Ciebie kciuki!

      Usuń
  8. Fajny post - To fakt bliźniaki są supper, ale do chwili gdy nie masz trojaczków ... wszystko razy trzy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej no ! Tak pięknie wyglądacie i tak wspaniale opisałaś życie z bliżniętami, że aż mi się zachciało :) Cudni Wy !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Od dwóch miesięcy jestem mamą blizniaczek i przyznam, że w tym zmęczeniu, niewyspaniu, chęci bycia doskonałą "matką polką" i bałaganie w domu jeszcze nie odkryłam tego całego szczęścia... ale dzięki takim wpisom mam nadzieję, że wyjdziemy na prostą! ;)

    OdpowiedzUsuń