wtorek, 3 marca 2015

Rajskie wakacje w Marsa Alam



     Pewnie spora część tych z Was, którzy czytali moje zeszłoroczne, mega entuzjastyczne wpisy z upojnego wyjazdu do "Hameryki" (tu:) była zdziwiona, widząc w tym roku tylko Martę w Nowym Jorku. Ba! Sama byłam zdziwiona i zaskoczona swoją decyzją ;) Opcja tak tanich biletów, świetne towarzystwo (sami najlepsi przyjaciele), i w końcu - Nowy Jork była przecież nie do odpuszczenia... gdyby nie jedna, niefortunna okoliczność: wyjazd wypadał idealnie w trakcie zimowych ferii moich starszaków. A obiecaliśmy dzieciom już dawno, że zabieramy je na ferie do Egiptu... A przecież słowa danego dzieciom nie można złamać!
Na początku lutego wyruszyliśmy zatem do Afryki, skąd przywieźliśmy mnóstwo wrażeń... i jeszcze więcej zdjęć :D Na pewno nie skończy się na jednym wpisie! Dzisiaj pokażę Wam, dlaczego Egipt nazywany jest turystycznym rajem, a właściwie, czemu jest rajem dla mnie. Ale już w następnej relacji pokażę Wam mniej kolorowy obraz tego kraju nad Nilem.. bo gorzkich stron ma więcej niż tych słodkich. Ale dzisiaj - tylko jasna strona księżyca!



     O Egipcie słyszeliśmy już wszyscy. Nie, nie tylko o starożytnej kulturze i zabytkach - świątyniach, piramidach, mumiach... W supernowoczesnym XXI wieku więcej mówi się o turystycznym raju, którym dzisiaj jest Egipt. Połowa z nas tam była lub wkrótce pojedzie, bo jest taniej niż na wakacjach nad polskim morzem, a do tego słońce jest zupełnie gratis -  nawet w najtańszym pakiecie. Do tego słynne all inclusive - wiesz, że jedziesz, by odpocząć TOTALNIE.
Dla wielu ten rodzaj wypoczynku wydaje się być zbyt nudny i oklepany, by chwalić się nim choćby na fejsie. Loosers! Dla mnie, odkąd mam małe dzieci, wakacje z opcją all inclusive są szczytem marzeń :D Można tam nie tylko nacieszyć oczy cudnymi widokami, nagrzać się słońcem i uspokoić wewnętrzne ja. Autentycznie masz wolne - od gotowania, sprzątania, planowania... właściwie jedyne, co musisz zaplanować, to jak zorganizować sobie leżak w ulubionym miejscu nad basenem, albo co dzisiaj zjesz na obiad. O resztę zadba anonimowy "czarny pan", jak to mówił Felek (sic!). No need to worry!..

     Ponieważ byliśmy wcześniej w Hurghadzie i Sharm el Sheikh, tym razem zdecydowaliśmy się na poznanie nowego rejonu dla nas - najmłodszego i chyba najmniej znanego z kurortów egipskich, Marsa el Alam. Liczyliśmy, że hotele będą bardziej kameralne, czytaliśmy w opisach, że region ten wybierają zwykle Szwajcarzy i Włosi (a kto bywa w Egipcie ten wie, że najgorszym sortem turystów są Rosjanie i.. niestety, tak - Polacy :P). Miało być spokojnie i zacisznie. I, dzięki Bogu, było, oj, było! Wybraliśmy hotel Kahramana Park, głównie ze względu na plażę z rafą przy hotelu (z myślą o nas) i kompleks podgrzewanych zimą basenów i zjeżdżalni (aquapark), z myślą o dzieciakach.
Pierwsze chwile w hotelu wprawiły nas w osłupienie. Przybyliśmy ok 13 w południe, weszliśmy do hotelowego lobby, dostaliśmy pokoje, wyszliśmy na zwiady... i nie spotkaliśmy nikogo.
Nawet w restauracji.
NIKOGO!
W hotelu, mającym miejsc na ok 700 osób, było ich przez pierwszy tydzień raptem 60! Zważywszy, że my pojechaliśmy w grupie dziewięcioosobowej (z siostrą mojego D. i jej córeczkami, oraz z babcią :D), naprawdę był LUZ :D Widywaliśmy pozostałych niedobitków zwykle w trakcie posiłków, lub szamoczących się w brodziku z małoletnim narybkiem, który z uporem maniaka próbował np. zjeżdżać ze zjeżdżalni na ręczniku ;) Wieczorami - pustka, cisza... Słychać było tylko ćwierkanie ptaków, licznych ze względu na porę roku (czyt. umiarkowane ciepło), i przyciszone rozmowy. Jak się okazało bowiem, ogromną większość gości stanowili wówczas rodzice z dziećmi, którzy najwyraźniej mieli plan podobny do naszego - cisza, relaks, dzieci bawiące się swobodnie... Czy to nie brzmi jak raj? :D
Gdy dodacie do tego 9 przeczytanych przeze mnie książek (i jeszcze mi pod koniec zabrakło!!!), codzienne piłkarskie rozgrywki dla moich uzależnionych od piłki starszaków, tony piasku przesypanego między paluszkami Felka, kilkanaście godzin spędzonych z rurką pod wodą i tysiące pstrykniętych, pięknych zdjęć, którymi mogłabym Was przesycić, a nawet znudzić - naprawdę mogę powiedzieć, że byliśmy w raju.
Jednak ten raj jest tylko dla nas, i tylko z pozoru taki beztroski... będąc w Egipcie nigdy nie umiem do końca rozkoszować się tym, co pozornie mnie otacza. Przez cały czas wiem, że to mydlana bańka, nienaturalnie wytworzona dla spragnionych spokoju i ciepła i bogatych - (tak, bogatych! Szczególnie w rozumieniu mieszkańców Egiptu!) turystów. Cieplarnia, jak sztuczne lampy nad małymi kurczętami... ale o tym wolałabym napisać w następnym wpisie. Dzisiaj dam Wam się posycić niesamowitym kolorem morza, które o tej porze roku i przy tej pogodzie naprawdę PACHNIAŁO (wielu zarzuca, że egzotyczne morza nie posiadają takiego zapachu jak nasze.. z reguły to prawda, ale tym razem przekonałam się, że nie do końca!), zapierającymi dech w piersiach kolorami przepięknych kwiatów, egzotycznym widokiem palm daktylowych i czymś, za co warto było dać każdego grosza - niewiarygodną, upajającą nas, dorosłych - radością dzieci. W końcu to dla nich tam pojechaliśmy!


 



Dzięki OLYMPUS Polska zabrałam ze sobą, oprócz zwykłych obiektywów, także genialny obiektyw 45mm 1:1.8 i dlatego wyjazd był tak płodny w zdjęcia ;) <3 Dozgonna wdzięczność ;)




Filip, mistrz snorkellingu metr od brzegu :D Nie, żeby głębiej nie umiał - ale twierdzi, że przy brzegu jest najciekawiej ;)


Feluś i Nadia :)






Rozkoszniak mój ;)











A tu dość przerażające zjazdy :D Ja się nie odważyłam ;) Po minie D. stwierdzam, że słusznie ;)))










Grupowe zabawy są najlepsze :D


Krabik :)



Mummy ;)


Haha :D  D jako jedyny oderwał się od ziemi :D


 Hotelowe ręczniki w nowej wersji ;)


Wszyscy znaleźli czas na nadrobienie zaległości książkowych - nawet zapracowany na codzień tata!


Mistrz relaksu ;)


Maks też słyszał o modzie na drwala ;)






I moje ulubione foto <3







I siostra D. M ;) :))








Mam OGROMNY sentyment do skaczących fot ;)))


MEGA :D


 'I wreszcie - snurkowanie! Wolimy to dużo bardziej od samego nurkowania. Dlatego zawsze wybieramy hotel, przy którym jest piękna, żywa rafa. W całym rejonie Marsa Alam można zobaczyć z brzegu nawet snurkując - ogromne żółwie caretta caretta. Nawet dzieciom udało się je zobaczyć na własne oczy :) Polecamy szczególnie plażę Abu Dabbab - rewelacyjna rafa i sama plaża!





Przeogromny zwierz!..






I mama D. - babcia Wiesia! :D





Złota ekipa!...


Wygląda jak Bałtyk pochmurnego dnia, co..?


 Felek zdecydowanie najlepiej dogadywał się z Nadią <3


Mały piłkarz - śladem swoich braci..









Morze czasami sielskie, spokojne...


A innym razem wzburzone, huczące, aż strach...







     Przy okazji tego wyjazdu zdałam sobie sprawę, jak ogromna zmiana zaszła w naszych dzieciach. Paradoksalnie, z powodu bardzo niewielkiej ilości osób w hotelu, czułam się tam doskonale wręcz bezpieczna, co znaczy mniej więcej tyle, że nie obawiałam się prawie o bezpieczeństwo dzieci. Nie było opcji, by dziecko mogło zgubić się i pozostać niezauważone - obsługa była liczna i bardzo uważna. Jako że w basenach rzadko kiedy ktoś się kąpał - to ten, kto już wszedł, był na celowniku wszystkich ratowników, a także i my mieliśmy dzięki temu dzieci pod nieustanną kontrolą - było je słychać z daleka. Jednak dzięki temu, że niejako daliśmy im dużo więcej swobody niż zwykle i nie śledziliśmy ich jak cienie, to nagle zobaczyłam, jak niezwykle zaradne i samodzielne mam dzieci. Okazało się, że nauka angielskiego nie poszła w las - potrafili bowiem nie tylko poprosić i podziękować za wydane napoje, jedzenie barmanowi, ale zapytać o drogę na plażę, dowiedzieć się, jaki program animacyjny obowiązuje tego dnia... Potrafili też dogadać się z obcojęzycznymi dziećmi, grać z nimi w karty, rzutki itp.. Niesamowite doświadczenie! Nie powiedziałabym, że byliśmy im tam zbędni - gdyby nie my, przez dwa tygodnie jedli by pewnie tylko hot dogi lub hamburgery z podłej jakości kotletem, co zapijaliby hektolitrem coli. Na pewno nie użyliby też nigdy olejku do opalania i nie umyliby, padnięci, nóg wieczorem.. Ale myślę, że z całą resztą daliby sobie radę i bez nas ;) Serio, o ile posiadałam do niedawna ogromne obawy, czy moje dzieci dałyby sobie radę na kolonii bez rodziców, to teraz wiem - dadzą sobie doskonale! Nie muszę mówić, jak jestem dumna!?

Ponieważ mogłabym bez końca opowiadać o wakacjach, wrażeniach, dzieciach, i wklejać kolejne setki fot, po prostu muszę sobie przerwać ;) Podejrzewam, że już macie dosyć, ale moi drodzy - nie przegapcie następnej relacji, bo pokażę Wam Egipt z trochę innej strony. Ogromny kontrast do tego, co widzieliście dzisiaj... Warto zobaczyć!

~P.

27 komentarzy:

  1. ohhh... jak pięknie! zdjecia są doskonale, az poczulam na ciele cieplo promieni słońca (co tam, ze za oknem biala niespodzianka) ;) nigdy nie mialam okazji wyjechać na zagraniczne wakacje, ale teraz jeśli taka okazja się przydarzy to przez Ciebie wybieram chyba Egipt;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Tylko najlepiej kwiecień/maj, albo wrzesień/październik :)) Warto poszukać, jest dużo promocji i naprawdę można zaoszczędzić sporo! A wrażenia niezapomniane!

      Usuń
  2. Przepiękne fotki i jeszcze lepsze wspomnienia! Oj marzy nam się taki wyjazd. Właśnie taki spokojny, z dala od zgiełku i masy ludzi. Ale swoje musimy odczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Eve Milenna- wspaniała wycieczka, świetne zdjęcia to dopiero super pamiątka!! Ps. Nie mam dosyć Lubie oglądać fotki heheh

    OdpowiedzUsuń
  4. ojjjjjjjjj jak cudownie, a zdjecia bajeczne :) czekam na wiecej zdjec:). Sylwia K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! <3 Zajrzyj za dwa - trzy dni, będzie kolejna relacja :))

      Usuń
  5. Chociaż nie byłam nigdy fanem wakacji z plażą, to jednak po przeczytaniu postu, zaczynam być na "tak" ;) Zwłaszcza opcja all inclusive i upragniony święty spokój na legalu mnie przekonują :D
    A zdjęcia są piękne, jak z folderu reklamowego ! :)
    Dobrze, ze się wygrzaliście na zapas , patrząc na nasze wichry i deszcze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy da się wygrzać na zapas ;))) Dziękuję za komplementy i polecam taki wyjazd - każdemu się należy!!!!

      Usuń
  6. My Egipt znamy i od lat jeździmy. Kiedyś na nurkowanie, od kiedy są dzieci już bardziej na plażowanie. My akurat uwielbiamy Dahab. Miejsce dużo spokojniejsze i autentyczne od głównych kurortów.

    Zdradzisz, co to za hotel? Fajnie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam w ogóle Dahab! Muszę sprawdzić na mapie :D A hotel pisałam - KAHRAMANA PARK :) Tu: http://www.booking.com/hotel/eg/kahramana-park-resort.pl.html
      Zdecydowanie NIE pierwszej młodości, w porównaniu do tych hoteli, gdzie bywaliśmy dotąd, chyba najmniej luksusowy.. ale jedzenie pyszne, obsługa doskonała i przemiła, naprawdę, uznałam siebie za zbyt wymagającą ;) Marmurów i złotych kandelbrów mi brakowało, hahahahah :PPP

      Usuń
  7. Super! Zemsty faraona nie było? Nikt sie nie rozchorowal ? My wszyscy chorowalismy i boje sie tam wrócić:-( choć bardzo bym chciała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci : dotąd na każdym naszym wyjeździe chorowaliśmy. Czy Egipt czy Turcja, 4,5 czy 5 gwiazdek - zawsze przynajmniej jeden dzień wyjęty z życiorysu. A tym razem dosłownie NIKT z naszej dziewięcioosobowej ekipy nie złapał :) Także chyba szczęście, naprawdę. :)

      Usuń
  8. Wspaniały wyjazd. Chętnie tez bym pojechała z moją rodzinką, ale mogę tylko w czasie wakacji, bo jako belfer mam wtedy wolne. Kwiecień odpada ze względu na egzaminy, poza tym nikt nie da mi w czasie roku szkolnego wolnego. Taki urok mojej pracy, którą mimo wszystko lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chylimy czoła... :)
      A w wakacje to ciężko, bo śmiercionośne wręcz upały.. a zimowe ferie też nie?

      Usuń
    2. Dziękuję! Ostatnio w ferie w ramach wolontariatu zajmowałyśmy się wychowankami. Ale może za rok.

      Usuń
    3. Trzymamy kciuki! :) I serdecznie pozdrowienia!

      Usuń
  9. magiczne zdjęcia! serio, trzeba mieć zmysł i oko, żeby takie foty siekać :D no, i dobry sprzęt. a zdjęcie Felka z Nadią - jak na pocztówkę! te cienie za nimi są BOOOOSKIE!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleś mnie połechtała! Dzięki!!! :D Cieszę się, że komuś się podobają, tym bardziej jeśli chodzi o nasycenie kolorów itp - niestety robię trochę na oślep, bo mi komputer padł nieco, matryca, ekran miga i nie wiem, jak to ostatecznie wygląda na normalnym sprzęcie, heheh ;)

      Usuń
  10. Czy Wam tam nie za dobrze? ;-) Człowiek tu urobiony po pachy, śnieżyca i ulewy za oknem, a tu taki gwóźdź do trumny! Zazdraszczam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Nie zazdraszczaj, na poprawę humoru dodam, że pogoda i upał były tak sobie, w krateczkę ;) Aż bluz mi zabrakło, szczególnie na wieczory ;)

      Usuń
  11. Łał, dylemat między wycieczką do Hameryki a Egiptem. Typowe polskie rozterki typowej polskiej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie napisałam, że jesteśmy TYPOWĄ polską rodziną? ;) Jesteśmy wręcz jedyni w swoim rodzaju :P
      I ciągnąc dalej - nie, nie chciałabym posiadać typowych rozterek typowej polskiej rodziny. I wdzięczna jestem, że nie muszę. I jeszcze - skoro mogę podróżować, to mogę i bardzo chcę też o tym pisać - po podróże są po prostu super - ciekawe!

      Usuń