piątek, 10 maja 2013

Kwiatki, szaliczki, jedzenie, zabawa... czyli o tym, jak to jest być szyjącą boginią :))



     Kiedy na nowo odgrzałam moją znajomość z maszyną, wiedziałam, że poświęcę tej pasji dużo czasu. Zastanawiałam się, jak to pogodzić, by być dobrą mamą i dobrą szyciową boginią. I jeszcze pisać do Was. Na początku był huragan - maszyna, kurs, blog, dzieci, dom, gotowanie, sprzątanie... W lutym dosłownie wywróciłam do góry nogami, nie tylko moje - ale życie całej rodziny. Bywało ostro, szły iskry, a czasem płynęły łzy.
Dzisiaj już skończyłyśmy kurs, blog się pisze niemal sam, szycia jest coraz więcej, umiejętności rosną, satysfakcja - nie do opisania. Ale najważniejsze - jestem lepszą mamą niż trzy miesiące temu. Chyba się uspokoiłam, może trochę mniej od siebie wymagam, jestem bardziej wyluzowana, a może radość, którą sprawia mi szycie idealnie przekłada się na moje samopoczucie i moją cierpliwość? Nie wiem, ale jest dobrze :D

Przedwczoraj pisałam Wam na facebooku, że czuję się spełniona :D Uszyłam kilkanaście szaliczków, kilka metkosiów, a do tego wypełniłam wszystkie domowe obowiązki, łącznie z wycieczką z dziećmi do galerii handlowej, żeby im kupić buty. Zarezerwowałam Maksiowi salę urodzinową, zamówiłam tort, kupiłam i wypisałam kilkanaście urodzinowych zaproszeń, itp, itd.. W sumie nieco zalatany dzień jak każdej mamy, plus to moje szycie :))
Wczoraj postanowiłam dać szyciu wolne i odwiedziłam dawno nie widzianą przyjaciółkę, która niedawno urodziła cudne bliźnięta, a potem odebrałam dzieci z przedszkola. Trochę szybciej niż zwykle, dzięki czemu znaleźliśmy czas na kreatywną zabawę. Zainspirowało mnie cudze zdjęcie na facebooku, oczywiście ;) Ale co za różnica :D Chodzi o dobrą zabawę i czas spędzony z dziećmi! Wystarczy trochę kolorowego papieru, klej i nożyczki :)



Pełne skupienie..



A oto efekt - kwiatek Filipka, dzieło Felusia nie nadawało się do demonstracji :D Zostało częściowo podarte, częściowo pogryzione i na końcu wyrzucone do śmietnika przez wkurzonego artystę :D 






Kwiatek czy motylek, co za różnica ;)




A klej trochę przypomina szminkę mamy... :D



Świetna sprawa, przyczepione magnesami kwiatko-motylki wiszą na tablicy u dzieci w pokoju :)

A to moje wczorajsze szaliczki -NOWE WZORY TKANIN  :) Zaprezentuję je Wam w całej okazałości w odpowiednim albumie na facebooku, tu: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.279072475562523.1073741826.223866904416414&type=3&uploaded=13





Tymczasem miłego weekendu, kochani!!!


PS A wszystkie piękne materiały kupicie w


3 komentarze:

  1. Jak fajnie, że dzieci już biorą udział w rękodziele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też "to lubię" :)) Moje dzieci uwielbiaja rysować, malować, rwać, kleić, budować itp... Cudna sprawa :)

      Usuń
  2. Tak to super sprawa, a do tego zabawa rozwija różne umiejętności u dzieci. Gratuluję pomysłów, pasji i talentu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń